Tuesday, December 28, 2010

9. Po drugiej stronie bramy

Brama cmentarza zapiszczała. Skrzypiący pod butami śnieg miał teraz kolor czarnej nocy, tylko gdzieniegdzie oswojonej światłem księżyca. Mimo całej niepewności panującej jeszcze przed chwilą wokół celu tej wizyty, jej miejsca i czasu (wszystko było bowiem wynikiem impulsu, a nie staranne zaplanowanej decyzji) czuliśmy bardzo wyraźnie nieskończony spokój tchnący z drzew otaczających groby zmarłych. Mądrość, pogodzenie się z losem i spokój. Pamięć, przebaczenie i spokój. Obojętność, dystans i spokój. Wiarę, nadzieję i spokój. Czuliśmy ten spokój bardzo wyraźnie. Brama cmentarza ucichła nieco i głucho stuknąwszy domknęła się. Byliśmy w środku.